niedziela, 31 stycznia 2021

WYBOR

Nowy Jork to jedno z bardziej zaludnionych miast Stanów Zjednoczonych, miasto, które nigdy nie śpi, uważane za jedno z najbardziej otwartych miast świata. Są lata 90. XX wieku, nastoletnia Deborah zamieszkuje jedną z dzielnic - Brooklyn. Uwięziona w swojej rodzinie i religii. Dziewczyna nie zna kina, książek, muzyk, elementów popkultury, nie spotyka się z rówieśnikami. „Unorthodox. Jak porzuciłam świat ortodoksyjnych Żydów” to autobiograficzna opowieść Deborah Feldman. Dziewczyna nie godząc się na życie oferowane przez religię i kulturę postanawia uciec. Nie godzi się na życie, gdzie grzechy są starannie ukrywane. Nie godzi się na życie pełne zakazów i nakazów. Nie godzi się na życie w cierpieniu. Nie godzi się na zniewolenie. Nie godzi się na przemoc. Mało kto wie, że judaizm dzieli się na wiele odłamów. Jednym z nich jest ortodoksja czyli ścisła wierność doktrynie religijnej. W ósmym dniu po urodzeniu chłopiec powinien być obrzezany. Matka uważana jest za nieczystą przez siedem dni po urodzeniu chłopca i czternaście po urodzeniu dziewczynki. W wieku 12 lat dziewczynka jest postrzegana jako dorosła, chłopiec gdy osiągnie 13 lat. Od tego momentu muszą przestrzegać halachę (prawo żydowskie, na które składa się 613 przykazań, w tym 248 nakazów i 365 zakazów, dodatkowo reguluje stosunki między kobietą, a mężczyzną). Ortodoksyjny Żyd nie może podziwiać urody kobiet, wąchać ich perfum i słuchać śpiewu. Zakazane są związki homoseksualne i masturbacja. Każdy Żyd musi mieć żonę i jak największą liczbę dzieci. Przed ślubem są angażowane zaręczyny. Ważne jest, że to nie młodzi wybierają swoją drugą połówkę. Ortodoksyjny Żyd powinien modlić się trzy razy dziennie i spożywać koszerne jedzenie. „Unorthodox. Jak porzuciłam świat ortodoksyjnych Żydów” to poruszająca podróż w głąb środowiska ortodoksyjnych chasydzkich Żydów. Feldman jest szczera w przekazie, choć zdradza największe sekrety tej hermetycznej społeczności. Decyzja o odejściu dojrzewała w niej od dawna, kolejne złe wydarzenia pozwoliły nadać życiu wiadomy bieg. Dużo tu zwrotów, rytuałów czy nazw związanych z ich kulturą, religią i obrzędami. Wiele nie jest wytłumaczonych, co przeszkadza w lekturze (a trudno skupić się na lekturze, jeśli trzeba co chwilę zaglądać do Internetu). W ogólnym odbiorze czegoś zabrakło – może bardziej emocji, przeżyć? Deborah po prostu przekazuje czytelnikowi swoją decyzję, bo przecież już tytuł zapowiada, że będzie to historia dziewczyny, która porzuci dotychczasowe życie. Plusem jest to, że autorka nie ocenia chasydów, nie wydaje opinii na ich temat, wyczuwa się poszanowanie do wielowiekowej tradycji, zwyczajów, wiary. Porzuca świat Żydów, ale nie porzuca Boga. Konstrukcja jest dość monotonna, co sprawia że i odbiór staje się taki, jakby zabrakło „życia” w niektórych fragmentach. Nie ma ciągłych zaskoczeń i szoku, choć Dewojre pisze o rzeczach niewyobrażalnych. ​

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz