poniedziałek, 30 listopada 2020
List
niedziela, 11 października 2020
Rosja codzienna
Nikomu nie jesteśmy potrzebni” – takie słowa, w tej czy podobnej formie, wielokrotnie padają z ust bohaterów książki Jeleny Kostiuczenko. Weterani Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, górnicy, prostytutki, narkomani, bezdomni lokatorzy, migranci ekonomiczni, rodziny poległych, ofiary Biesłanu... To Rosjanie, o których Kreml nie chce wiedzieć, bo nie pasują do propagowanego obrazka pozłacanego imperium.
Poprzez historie pozostawionych samym sobie ofiar politycznych rozgrywek czy bezlitosnego systemu Kostiuczenko pokazuje prawdziwą rosyjską „czernuchę” – ciemne strony życia, naznaczone przemocą, bezprawiem i wykluczeniem, z którymi mierzą się obywatele kraju oligarchów i byłych agentów.
Wzrusza i najlepiej oddaje imperialną mentalność Rosjan tekst o ostatnich żyjących adresatach corocznych przemówień prezydenta, najwyższych urzędników i wszechobecnych pozdrowień „
Zwycięzców nad faszyzmem traktuje się jak symbole, weterani pełnią funkcję rozmytego tła. Nie mają dla Kremla i współczesnych Rosjan osobowości ani twarzy, przez 364 dni w roku żyją w zapomnieniu, nierzadko z trudem wiążą koniec z końcem. Tylko 9 maja, w Dniu Zwycięstwa, „schodzą” z przygotowanej przez władze metaforycznej półki „patriotycznych symboli” i na moment przypominają o swoim istnieniu.
Ten tekst jest szczególnie ważny i aktualny, bo odziera ze złudzeń i obnaża hipokryzję władzy, opierającej swoją wielkoruską narrację na marmurowych pomnikach, za nic mając zwykłych, szarych ludzi. A ci tak są nauczeni szacunku do władzy i ojczyzny, że nawet zrozumiałe łzy, ocierane ukradkiem ze wstydem, i poczucie krzywdy jawią im się jako niewłaściwe, „nie na miejscu”.
udaje się ubrać w słowa to, co wydaje się niewyrażalne. Ze szczególną empatią podchodzi do osób, które często nie zdają sobie sprawy, że na nią zasługują. To szczególnie wyraźne w reportażu „Życie w gnieździe”. Dziennikarka relacjonuje spędzone „dwadzieścia cztery godziny z tymi, którzy jutro umrą”, czyli narkomanami. Nie da się ich nazwać „użytkownikami substancji”, „krokodyla” – tzw. narkotyku biednych, który zebrał krwawe żniwo wśród byłych heroinistów w pierwszych latach minionego dziesięciolecia, doprowadzając dosłownie do rozkładu ich ciał, a w konsekwencji do bolesnej śmierci. Autorka jako jedna z nielicznych jest ciekawa nie samego uzależnienia, efektu zażywania śmiertelnej, przygotowywanej na domowych palnikach „zupy”, ale uczuć i myśli osób, którym nikt w Rosji nie chce pomóc.
Kostiuczenko nie ocenia bohaterów, ale potrafi oceniać czytelników, uderzając w czułe punkty: „Za tydzień jedno z nich umrze: w nocy, we śnie zatrzyma się serce. Drugie wbrew wszystkiemu spróbuje pójść na detoks i się uratować. A imiona ich nie są istotne, bo wam tak naprawdę jest przecież wszystko jedno”
Wszystkie teksty Kostiuczenko od początku były kierowane do Rosjan, którzy swój kraj i jego rzeczywistość bardzo dobrze znają. „Przyszło nam tu żyć” to książka o największych niezagojonych i ociekających ropą rosyjskich ranach. Autorka w wywiadach często podkreśla, że tekst może uznać za dobry tylko wtedy, kiedy „rwie jej duszę” – zbiór „Przyszło nam tu żyć” robi to wielokrotnie.
Jelena Kostiuczenko, Przyszło nam tu żyć. Reportaże z Rosji,
sobota, 12 września 2020
Lekarze
poniedziałek, 17 sierpnia 2020
KSIAZKA NA LATO
środa, 5 sierpnia 2020
Z milosci
Bardzo ciekawe spojrzenie na losy kobiet w dzisiejszym Omanie. Dorastają one w zupełnie innej kulturze i co za tym idzie mają zupełnie inne oczekiwania od życia. Niektóre są szczęśliwe będąc druga czy trzecią żoną i współczują Europejkom, że wychodzą za mąż z miłości, bo "jak miłość się skończy, to zostaną z niczym". Mimo reform i coraz większego otwarcia na świat, aranżowane małżeństwa ciągle jednak mają się w Omanie dobrze. Trudno z naszej perspektywy jednoznacznie to oceniać.
jej książka o Omanie to świetna lektura, którą powinien przeczytać dosłownie każdy. Agata rozwiewa bowiem sporo mitów o życiu arabskich kobiet, z czułością i zrozumieniem opowiadając o żonach i matkach, które poznała w Omanie. Warto przeczytać, także po to, żeby nauczyć się patrzeć na świat bez uprzedzeń.
piątek, 10 lipca 2020
Lektury jedynki
Niewątpliwą zaletą tej powieści jest jej wielowątkowość. Follett ukazuje w niej przekrój ówczesnego społeczeństwa na tle wielkiej polityki, spisków i konfliktów. historii .
Widać, że autor narzucił sobie dość sztywne ramy i jednoznaczny podział bohaterów na dobrych i złych, choć należy podkreślić, że w tej sytuacji określenie “dobry bohater” nie musi wcale oznaczać osoby, którą lubimy. Mimo tego sztywnego podziału, miałam problem z jednoznaczną oceną niektórych bohaterów – część ich działań spotkała się z moją aprobatą, a część wzbudziła jedynie irytację.
Najbardziej obawiałam się tego, jak Follett poradzi sobie z umieszczeniem fikcyjnych wydarzeń w historycznym tle. Do tej pory znałam to połączenie jedynie z jego powieści szpiegowskich, których akcja z reguł toczyła się jedynie przez kilka dni. Czterdzieści lat budowy katedry i łączenie wątków fikcyjnych i historycznych przez ponad 800 stron powieści? To już wydaje się nieco trudniejszym zadaniem, ale i z tym Follett poradził sobie wyśmienicie. Widać, jak dużo pracy i serca włożył w gromadzenie materiałów niezbędnych do napisania tej powieści.
Wydawać by się mogło, że pisarz znany głównie ze świetnie sprzedających się powieści sensacyjnych, nie może się poszczycić kunsztem pisarskim najwyższych lotów. Nic bardziej mylnego. “Filary ziemi” czyta się z zapartym tchem nawet wówczas, gdy autor wyjaśnia nam zawiłości architektoniczne lub gdy docieramy do momentu, w którym akcja na chwilę przestaje galopować. Do tego zachwycający język – piękny i bogaty, a jednocześnie zrozumiały i niezwykle plastyczny.
Jestem niezwykle wdzięczna autorowi za sposób, w jaki ukazał w tej książce dwie niezwykłe kobiety – Ellen i Alienę. Obie dotknęła ogromna tragedia, żadna z nich jednak nie poddała się i wbrew przeciwnościom losu dążyły do tego, by pozostać sobą. Ellen buntuje się przeciwko temu, co doprowadziło do jej nieszczęścia, potrafi wyrazić swoje zdanie, nie jest jedynie posłuszną mężczyźnie marionetką. Wchodzi w związek dlatego, że chce, a nie dlatego, że nie potrafi żyć bez opieki. Alena musiała dość szybko dorosnąć i wziąć na swoje barki problem utrzymania siebie i brata. Świetnie radzi sobie w interesach, jest znakomitym handlarzem. Potrafi sama o siebie zadbać i jest pod tym względem o wiele bardziej inteligentna, niż niektórzy mężczyźni. Czyta się łatwo wspaniały język i najpiękniejszy opis aktu miłosnego jaki znam
Ken Follett
Filary ziemi
czwartek, 21 maja 2020
Donikąd. Podróże na skraj Rosji” to relacja łącząca usprawiedliwienia i obserwacje. Michał nie wie dokładnie, co chce odkryć, raczej kieruje się zewem przygody, ma nadzieję na to, że jeśli wyruszy przed siebie, przytrafi mu się coś wartego uwagi. Zdarza się, że przez wiele godzin bezskutecznie próbuje złapać stopa, z końca świata chce się dostać na jeszcze dalszy koniec świata. Wie, że nie znajdzie u kresu wędrówki (czy przynajmniej na końcu jakiegoś etapu) olśniewających miejsc, raczej zapadłe domy, nędzę i ruinę – a jednak próbuje, wprowadza w życie dziecięce rojenia i nie zraża się przeciwnościami losu. „Donikąd” jest właśnie relacją z takich wypraw, eskapad w poszukiwaniu bezgranicznej wolności – ale równie często jak zachłystywanie się bezkresem powraca do autora pytanie, po co właściwie to wszystko. Tom staje się osobistą opowieścią, relacją prywatną – nie przyczyni się do odkrywania świata (chociaż być może jakiś podobny autorowi marzyciel w pewnym momencie zechce sprawdzić, co oznacza możliwość nieograniczonych podróży i upewnić się, czy wybrał właściwy kierunek). Milczarek tyle samo uwagi poświęca miejscom co ludziom – jeśli trafi na coś w jego uznaniu wartego opisania, to to zaprezentuje, jeśli spotka kogoś, kto przynajmniej odrobinę oryginalności wykaże – włączy go do swoich opowieści. W efekcie dość często będzie mu brakować puenty dla podsumowania spotkania
Wzoruje się na innych słabe i egzaltowane. Z niechecila mnie dziwnymi metaforami, i pseudofilozoficznymi rozważaniami.
sobota, 25 kwietnia 2020
kryminalne lato
To postać z krwi i kości, i trudno do niej nie czuć sympatii, zwłaszcza, że w toku powieści poznajemy przyczyny szorstkiego sposobu bycia oraz alkoholizmu Harry’ego.
środa, 8 kwietnia 2020
Ulubione blogera
środa, 25 marca 2020
Bajka
sobota, 14 marca 2020
Na dlugi wieczor
Wszystko mogło wyglądać inaczej. Nathan Stramer mieszkał już z bratem w Ameryce, nie musiał wracać do Tarnowa. Przeżyłby XX wiek za oceanem, bezpiecznie. Wrócił dla Rywki, o której nie mógł zapomnieć. Zostali w Tarnowie, klepiąc biedę, choć Nathan miewał coraz to nowe pomysły na rodzinny biznes. Za każdym razem miał przeczucie, że „to będzie to”, a ona tylko milczała. Urodziła mu siedmioro dzieci, ale pierwszy syn zmarł po kilku tygodniach. „Pierwsze dziecko dla Boga” – powiedział Nathan. Pozostała szóstka jednak rosła zdrowo, radośnie
Nie wiemy, który jest rok. Orientujemy się, że czas płynie, bo dzieci Stramerów rosną, najstarszy Rudek idzie na studia, Rena wdaje się w romans z żonatym mężczyzną. Wiemy, że im są starsi, tym mniej czasu im zostało, ale oni tego nie wiedzą.
Choć jednak, w przeciwieństwie do Stramerów, wiemy, zdarza nam się zapominać. Łoziński potrafi tak przybliżyć nam swoich bohaterów, że zaczynamy żyć ich życiem. Jesteśmy z nimi, kiedy się zakochują, kiedy trafiają do więzienia, kiedy Nathan zakłada restaurację. Chcemy towarzyszyć im jak najdłużej, poznać dalsze losy całej szóstki Stramerów i ich rodziców, choć tak naprawdę wolelibyśmy nie wiedzieć.
Autorowi udało się jednak sportretować przedwojenną codzienność tarnowskich Żydów bez epatowania cieniem Zagłady. Jego relacja jest ciepła, czuła, chwilami radosna.
Zaklina rzeczywistość
Kawal dobrej polskiej prozy. Książka pozytywna
M Łoziński
Stramer
piątek, 28 lutego 2020
Moje miasto noca
Prohibicja w Stanach Zjednoczonych. z zmieniła USA na zawsze. A w tym wszystkim Nowy Jork. Miasto legenda, w którym po sąsiedzku zamieszkały wielkie pieniądze, sztuka, zbrodnia i epickie imprezy. Nanamawiam Was do sięgnięcia po naprawdę świetną książkę: kolorową i mądrą zarazem, historyczną, ale też zaskakująco współczesną.
piątek, 14 lutego 2020
Saga o rodzinie
sobota, 1 lutego 2020
Podróż w czasie
Główny bohater osiem razy przeżywa ten sam dzień. Jest gościem na przyjęciu w pewnej wiejskiej posiadłości, ale codziennie budzi się w innym ciele. Wieczorem tego dnia zostaje zamordowana córka gospodarzy, a zadaniem naszego bohatera jest wyśledzenie mordercy. Wie, że jeśli mu się to nie uda, nigdy nie wydostanie się z tego zapętlenia w czasie. Co więcej, codziennie budzi się, pamiętając swoje poprzednie wcielenia, może więc dokładać kolejne cegiełki do swojej wiedzy na temat podejrzanych.
Świetny pomysł intryga tajemnica trzeba tylko trochę czasu. Polecam
„Siedem śmierci Evelyn Hardcastle
poniedziałek, 20 stycznia 2020
Nie mów nikomu
Ewa w noc swojego ślubu rzuca się z klifu. Nikt nie potrafi wytłumaczyć jej desperackiego kroku. Maź i przyjaciółka są zrozpaczeni.
Czytając miałam wrażenie ze to werystko już było. Albo za dużo tego typu książek. Albo wszystkie są pisane według schematu.
Nie polecam.
Polecam się za to waszej pamięci przy rozliczeniach
Piszemy tak
KRS 0000186434
CEL SZCZEGOLOWY 437/G KATARZYNA GRZEDA 1%
poniedziałek, 6 stycznia 2020
OPOWIEM WAM O KASI
Uważam, że w życiu trzeba mieć cel. Konsekwentnie spełnia swoje marzenia: marzyła o studiach prawniczych i jest prawnikiem. Dzięki rodzicom, którzy dowozili mnie na zajęcia, w 2006 roku obroniłam się z prawa gospodarczego, potem ukończyła podyplomowe z rachunkowości i finansów.
W wolnym czasie uczę się sama włoskiego. Pisze artykuły. Jeden z nich opublikowała lokalna gazeta,
Bardzo lubie podróżować, poznawać nowe miejsca. Nie rezygnuje z marzeń.
Choroba jest nieuleczalna. Jedyny dostępny lek to rehabilitacja. Miesięczny koszt zajęć z fizjoterapeuta to 2000 miesięcznie A NFZ nie refunduje rehabilitacji dla osób z dziecięcym porażeniem mózgowym…
Za zgromadzone dotychczas pieniądze kupiłam wózek inwalidzki, specjalne ortezy do chodzenia, i codziennie ćwiczę z fizjoterapeuta. Co można zobaczyć na zdjęciach.
To ten czas, gdy wszyscy dokoła proszą o 1% naszego podatku na jakiś bardzo ważny cel: chore dziecko, schronisko dla zwierząt, szkoła, stowarzyszenie…. Bardzo mnie frustruje fakt, że potrzebujących jest tak wielu, a procent tylko jeden. Tym bardziej trzeba go podarować.
Do PIT należy wpisać:
KRS 0000186434
Cel szczegółowy: 437/G Katarzyna Grzęda 1%
Jeśli chcecie wesprzeć Kasię darowizną, to tutaj są potrzebne dane:
Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym Słoneczko
77-400 Złotów Stawnica 33A
SBL Zakrzewo odział Złotów
Nr konta 89-8944-0003-0000-2088-2000-0010
Tytuł wpłaty: 437/G Katarzyna Grzęda darowizna
Podziel się tym co oddajesz
niedziela, 5 stycznia 2020
Bociany przylatuja zima
Bardzo dobra książka, pomaga uświadomić sobie jak trudno podjąć decyzję o adopcji i jak ciężko zmagać się z konsekwencjami tej decyzji każdego dnia.
Opowiedziane historie pokazują, że problemy, cierpienia i kłopoty rodziców nie kończą się z dniem, kiedy przywożą upragnione dziecko do domu, ale że od tamtej chwili pomagają swojemu dziecku nieść ciężar porzucenia, niejednokrotnie tragicznych przeżyć, czy chorób, którymi dziecko to zostało obarczone. Należy pamiętać, że najczęściej nikt o to dziecko się nie troszczył, nawet jeśli zostało adoptowane jako niemowlę, a fakt ten odbije się na jego życiu prędzej czy później,
Adopcja to nie koniec dramatów rodziców adopcyjnych, matki i samego dziecka, to po prostu moment, w którym te ludzkie cierpienia łączą się. To dopiero początek. Dlatego polecam wszystkim, którzy mysla o tym by dać szanse na normalność małemu człowiekowi
K Kolska
Opowieści o adopcjach