Stary dom w okolicach Torquay, z połową nieużywanych pokoi, w których krążą jeśli nie duchy to przynajmniej wspomnienia zmarłego wuja i historii, która jest owiana tajemnicą. Do domu ciotki Hortence po latach nieobecności przyjeżdża młoda Madeleine Hyde (nazwisko znaczące), aby ochłonąć po wydarzeniach, które nadszarpnęły jej nerwy. Oczywiście miejsce, które wybrała, w żaden sposób nie nadaje się na taki odpoczynek. Po pierwsze: stare domiszcze nie bez powodu jest nazywane Wzgórzem Mgieł, bowiem natychmiast po przyjeździe Madeleine dom zaczyna tonąć w mgle tak gęstej, że nie sposób zrobić kroku. Po drugie: z miejscem tym wiąże się nieudana miłość i przykre wspomnienia z dawnych lat.
Gdy towarzystwo zamieszkujące okolicę zjeżdża się na wspólne wywoływanie duchów (całkiem udana scena), dochodzi do tragedii. Podczas seansu umiera medium. Jednak jego śmierć, pomimo oczywistej przesłanki, jaką jest zerwanie przez jednego z uczestników seansu kręgu, nie wydaje się tak zrozumiała. Otóż medium, czyli pani Flora, chorowała, zażywała leki, a stan ciała wskazuje na to, że mogła zażyć coś więcej niż tylko leki.
Rozpoczyna się śledztwo rodem z kryminałów Agaty Christie, które dosyć szybko zostaje przytłumione przez wątek romansowy.
Mamy w Damie z wahadełkiem znane elementy tworzenia nastroju, do których należy tajemnicza śmierć, ponure okoliczności zdarzenia, niemożność opuszczenia miejsca zbrodni, rosnąca nieufność wobec wszystkich zgromadzonych, a także kolejne tajemnice, które mają wpływ na teraźniejszość. Rozwijająca się akcja pozwala śledzić losy bohaterów i próbować odkryć, kto zabił (jeśli zabił) panią Florę. Narratorce udaje się do ostatniej chwili utrzymać nastrój grozy i tajemniczości, aby w ostatnich scenach mocno zaskoczyć rozwiązaniem zagadki.
Mnie się czytało dobrze w długi wieczór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz