Podziwiam
ludzi z pasją. Takich którzy przesuwają granice i realizują marzenia.
Adam
Bielecki opowiada o tym, jak doszło do tego, że został jednym z najbardziej
rozpoznawalnych, odnoszących sukcesy, a zarazem wzbudzającym chyba najwięcej
niechęci polskim wspinaczem. Opowiada o swoich sukcesach i porażkach, o
ludziach, którzy byli dla niego ważni, a także o tym, jak z jego perspektywy
wyglądała zakończona tragicznie zimowa wyprawa na Broad Peak. Całość układa się
w fascynującą opowieść o najmłodszym
zdobywcy Chan Tengri w historii.
Na
swoje upragnione ośmiotysięczniki czekał naprawdę długo. Zaczął się wspinać już
jako trzynastolatek (nie pozwolono mu się zapisać na kurs skałkowy, bo był za
młody), ale w najwyższe góry trafił dopiero jako dwudziestoośmiolatek. Teraz ma
trzydzieści trzy lata, na koncie dwa zimowe wejścia na niezdobyte wcześniej
zimą ośmiotysięczniki, dwa wejścia letnie, a dzisiaj ogłosił, że w najbliższym
czasie wyrusza ponownie w Himalaje, aby spróbować wytyczyć nową trasę na
północnej ścianie Czo Oju. Trudno się dziwić, że jego sukcesy wzbudzają zawiść.
Adam jest szybkim wspinaczem, w góry ubiera się lżej niż inni, chodzi szybciej,
łatwiej przemarza, kiedy musi czekać. Tempo, w jakim wszedł na Broad Peak, a
następnie z niego zszedł, sprawiło, że zamiast gratulacji z powodu wejścia na
szczyt i wyrazów współczucia z powodu śmierci przyjaciół, spotkał się z
nienawiścią i oskarżeniami o to, że nie pomógł kolegom. Kiedy jednak już po
Broad Peaku rozpoczął zbiórkę na portalu crowdfundingowym, próbując zdobyć w
ten sposób fundusze na wyprawę na Kanczendzongę, w godzinę zebrał kwotę, o jaką
prosił. Po dwóch tygodniach pieniędzy było dość, żeby sfinansować cały wyjazd i
dokupić brakujący sprzęt. Okazało się, że Bielecki ma nie tylko hejterów, ale
też fanów, a wielu ludzi jest skłonnych go wspierać, okazując w ten sposób
solidarność i poparcie.
Nic tylko czytać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz